Gwiezdne Wojny to w swej istocie filmowa franczyza, a Jedi: Fallen Order z całą pewnością spełnia to zadanie, a ja potrzebowałem około 20 godzin, by ją ukończyć. Wcielasz się w rolę ocalałego Padawana Cala Kestisa pięć lat po Zemście Sithów. Jego koledzy Jedi zostali wymordowani przez Imperium Galaktyczne, a Cal ukrywa się na złomowisku. Gdy używa Mocy, by uratować przyjaciela, zwraca na niego uwagę Druga Siostra (polująca na Jedi Imperialna Inkwizytorka).

Uratowany przez byłą Jedi Cere Jundę i pilota Greeza Dritusa, podąża ścieżką zmarłego mistrza Cere, aby odnaleźć holokron zawierający imiona i lokalizację wrażliwych na Moc dzieci, które potencjalnie mogą stać się następnym pokoleniem Jedi. Jak każdy wielki bohater Gwiezdnych wojen, Cal zyskuje także towarzysza droida, BD-1.

Załoga leci z planety na planetę statkiem Greeza – Stinger Mantis – by odkrywać starożytne świątynie, walczyć z Imperium i przywracać Calowi zdolności Mocy, z wciągającą narracją i mnóstwem niesamowicie fajnych momentów.